Przejdź do głównej zawartości

Początki są najtrudniejsze!

Mój blog powstał po to,bo gadać lubię dużo i robię to wciąż. I wszystkich zamęczam tym swoim gadaniem a jak nie gadam tzn, że właśnie coś do kogoś piszę a mój niemąż wyraźnie powtarza abym przypomniała sobie bezdzietne czasy.  Więc ja przypominam sobie jak przewracałam oczami kiedy słyszałam o kolejnej ślicznie wydalonej kupce dziecka znajomych. Przypominam sobie również wszystkie moje wywracania oczami, kiedy przewijałam zdjęcia obcych dzieciorków na portalach. Wspominam też, jak bardzo nie czułam się dobrze w temacie dzieci, kiedy jeszcze takowych nie posiadałam.

 I myślę sobie, może ma rację, a założę bloga a co mi tam. Niech sobie czytają o moim dziecku ci, co chcą czytać, niech sobie ze mną o nim rozmawiają. A dla wszystkich pozostałych zostanie instagram a na nim ja, taka piękna, wyretuszowana. Bez chrupka we włosach, bez uwieszonego małego człowieka przy łydce, bez problemów brzuszkowych, ząbkowych, gorączkowych i żłobkowych.

Tu będę po prostu ja, matka nieidealna ale matka spełniona.



Komentarze

  1. Bądź taka żebyś siebie lubiła a dziecko żeby Cię kochało.... wyjdzie na to że dla własnego dziecka zawsze będziesz idealna ... podobno jest przerwa w okresie buntu 😂😂😂M.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Słownik wyrazów obcych.

Sporo się zmieniło od mojego ostatniego wpisu. Wielkimi krokami wkraczamy w cudowny okres zwany buntem dwulatka. This is Sparta, że tak powiem. Dzień bez awantury dniem straconym, ba! Godzina bez awantury godzina stracona :-). Picie w bidonie źle = płacz,  szybka zmiana i picie z kubeczka jeszcze gorzej = płacz i kubeczek z rozlana wodą na podłodze, akcja reakcja, podaję picie w dorosłej butelce = bzdura! Przecież od początku chciał pić w bidonie. No i tak w kółko a drugie urodziny dopiero w lutym, ja się pytam co to będzie. Tyle ile nieszczęść ma ten niedoszły dwulatek tyle my mamy radości z niego (więc całe mnóstwo :-)) . Jego ceeeeesc każdego poranka, nowo nabyta umiejętność przytulania się i leniuchowania na kanapie, albo w pełni świadome dogadywanie się z nim to dla mnie nowa, cudowna atrakcja. Zaczęłam rozumieć powiedzenie przyjdź z matką bo Cię nie rozumiem, półsłówka  wypływające z ust Staśka są dla mnie tak proste do zinterpretowania, że sama w to ...

Idź do taty.

Czyli matka ma wychodne. Należy się każdej z nas, co jakiś czas. Nic złego się nie stanie jak na jeden wieczór porzucisz obowiązki matki Polki i pójdziesz w świat. Niby to nic złego ale przynajmniej ja mam zawsze uczucie wyrzutów sumienia, że może nie powinnam, że może lepiej jak zostanę w domu z dzieckiem, że może jestem złą matką, bo wychodzę. No ale jak już wyszarpię dla siebie kilka godzin, to szkoda z tego nie skorzystać. Kiedy wracam oczywiście okazuje się, że dziecko ma się dobrze. Wcale nie płakało non stop pod moją nieobecność, nie przymierało głodem ani nie nabawiło się jakieś strasznej choroby, wręcz przeciwnie. Ktoś kto fruwał pod sufitem przez pół wieczoru śpi tak mocno , że nawet mój stęskniony całus nie jest w stanie go obudzić. Nie oszukujmy się, dzieci nie zawsze są pogodnymi, grzecznymi aniołkami. Czasami ktoś je podmienia na męcząco jęczące marudne buły, które z równowagi wyprowadza wszystko. Daje więc Staśkowi prawo do złego humoru ale muszę mieć dużo siły aby sp...

365 dzień bycia mamą.

Rok, który był mrugnięciem okiem. Stało się, Staś skończył dziś rok.  Jeszcze wczoraj  leżał na mięciutkim, pachnącym kocyku. Dziś raczkuje i ciągnie za sobą ten sam mięciutki, zazwyczaj obklejony chrupkami kocyk po podłodze. Rok temu cieszyliśmy się, gdy chociaż na chwilę otwierał oczy i na nas patrzył. Dziś cieszymy się jak chociaż na chwilę w dzień zamknie oczy i pójdzie na drzemkę. Jeszcze wczoraj wydawał mi się takim małym okruszkiem, przy którym jak się mocniej kichnie to go zdmuchnie. Dziś jest mięsistym i silnym chłopcem, który potrafi kichnąć tak samo głośno jak ja. (zawsze się z tego cieszy). Rok temu Stasiowy tata bał się go brać na ręce w obawie, że coś mu zrobi. Dziś to ja czasami wolę nie patrzeć na to jak go bierze na ręce. Samoloty pod sufitem.. Kiedyś zejdę przez nie na zawał. Szalone 365dni, które zmienia człowieka całkowicie. Teraz wiem, że mam niezliczone pokłady cierpliwości. Ciężko mnie dziś wyprowadzić z równowagi. Wcale nie potrzebuję 10 godzin ...