Przejdź do głównej zawartości

365 dzień bycia mamą.

Rok, który był mrugnięciem okiem.

Stało się, Staś skończył dziś rok.  Jeszcze wczoraj  leżał na mięciutkim, pachnącym kocyku. Dziś raczkuje i ciągnie za sobą ten sam mięciutki, zazwyczaj obklejony chrupkami kocyk po podłodze. Rok temu cieszyliśmy się, gdy chociaż na chwilę otwierał oczy i na nas patrzył. Dziś cieszymy się jak chociaż na chwilę w dzień zamknie oczy i pójdzie na drzemkę. Jeszcze wczoraj wydawał mi się takim małym okruszkiem, przy którym jak się mocniej kichnie to go zdmuchnie. Dziś jest mięsistym i silnym chłopcem, który potrafi kichnąć tak samo głośno jak ja. (zawsze się z tego cieszy). Rok temu Stasiowy tata bał się go brać na ręce w obawie, że coś mu zrobi. Dziś to ja czasami wolę nie patrzeć na to jak go bierze na ręce. Samoloty pod sufitem.. Kiedyś zejdę przez nie na zawał.



Szalone 365dni, które zmienia człowieka całkowicie. Teraz wiem, że mam niezliczone pokłady cierpliwości. Ciężko mnie dziś wyprowadzić z równowagi. Wcale nie potrzebuję 10 godzin snu, ani 8. Sen ogólnie jest dla cieniasów :-). Budzę się na każde jęknięcie dziecka, na pracującą wiertarkę nad moją głową niekoniecznie. Trę jabłka, marchewki i inne takie w ekspresowym tempie. Odkurzanie całego mieszkania o 8 rano na prawdę jest realne, odkurzacz wtedy jednak działa. Okazuje się, że od kawy można się uzależnić. Matkowanie udziela się nie tylko w stosunku do własnego dziecka. Czasami zdarza się też do innych, dorosłych. Albo psów. Do tej pory jak mówię coś do Stasia milusim, mamusinym głosem a potem coś do niemęża to zapominam zmienić głos. Przedrzeźniania nie ma końca. Ponadto nie brakuje mi wszystkiego, czego myślałam, że będzie mi brakowało kiedy stanę się mamą. Polubiłam swoje życie i polubiłam siebie jako czyjąś mamę.A stałam się mamą nie byle kogo, bo prawdziwie małego i fajnego człowieka.






Ostatni rok przyniósł też mi kilka ciekawostek o innych. Miłość babć, dziadków, ciotek i wujków faktycznie nie ma granic. To cudowne widzieć, kiedy Twoje dziecko kradnie czyjeś serce. To cudowne widzieć tych wszystkich poważnych ludzi pieszczących się i robiących głupie miny dla jednego dziecięcego uśmiechu.
Poza tym, wiadomo. Kurierzy, listonosze i sąsiedzi zawsze wiedzą kiedy moje dziecko idzie spać. Zawsze dzwonią dzwonkiem aby nasz groźny pies mógł obronić nasze 54m2 głośnym ujadaniem.



Co według mnie jest najważniejsze.Przez ostatni rok, dowiedziałam się jaką silną motywacją jest dziecko. Motywacją do zmieniania się na lepsze, do rozwoju i samorealizacji.
Do dawania dobrego przykładu.




100 lat mój Mały Człowieku. Dziękuję, że właśnie mnie wybrałeś na swoją mamę. 



Komentarze

  1. A na koniec łzy w oczach 😍

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie uważasz ze maluszki rosną za szybko ... ten cudowny i spokojny czas dobiega końca .... pierwszy rok za Wami ... za chwilę będzie wybór przedszkola i wyprawka do szkoły a my matki będziemy się zastanawiały, kiedy ten czas upłynął 😀😀😀 ale super podsumowanie , pięknie napisane ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana powiem więcej, wybór żłobka już za nami.. Zdecydowanie za szybko :( dziękuję !

      Usuń
  3. No już się ciocia nie może doczekać kolejnych durnych min dla tego jednego przesłodkiego uśmiechu ! :*
    Jakoś za szybko minął ten rok, on już taki duży, ciekawski, nie da się już przytulać pół dnia ;c :D
    Niedługo może Was odwiedzę ! (mam taka nadzieje )
    Ściskam i całuję :*
    Ciocia K.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Słownik wyrazów obcych.

Sporo się zmieniło od mojego ostatniego wpisu. Wielkimi krokami wkraczamy w cudowny okres zwany buntem dwulatka. This is Sparta, że tak powiem. Dzień bez awantury dniem straconym, ba! Godzina bez awantury godzina stracona :-). Picie w bidonie źle = płacz,  szybka zmiana i picie z kubeczka jeszcze gorzej = płacz i kubeczek z rozlana wodą na podłodze, akcja reakcja, podaję picie w dorosłej butelce = bzdura! Przecież od początku chciał pić w bidonie. No i tak w kółko a drugie urodziny dopiero w lutym, ja się pytam co to będzie. Tyle ile nieszczęść ma ten niedoszły dwulatek tyle my mamy radości z niego (więc całe mnóstwo :-)) . Jego ceeeeesc każdego poranka, nowo nabyta umiejętność przytulania się i leniuchowania na kanapie, albo w pełni świadome dogadywanie się z nim to dla mnie nowa, cudowna atrakcja. Zaczęłam rozumieć powiedzenie przyjdź z matką bo Cię nie rozumiem, półsłówka  wypływające z ust Staśka są dla mnie tak proste do zinterpretowania, że sama w to ...

Idź do taty.

Czyli matka ma wychodne. Należy się każdej z nas, co jakiś czas. Nic złego się nie stanie jak na jeden wieczór porzucisz obowiązki matki Polki i pójdziesz w świat. Niby to nic złego ale przynajmniej ja mam zawsze uczucie wyrzutów sumienia, że może nie powinnam, że może lepiej jak zostanę w domu z dzieckiem, że może jestem złą matką, bo wychodzę. No ale jak już wyszarpię dla siebie kilka godzin, to szkoda z tego nie skorzystać. Kiedy wracam oczywiście okazuje się, że dziecko ma się dobrze. Wcale nie płakało non stop pod moją nieobecność, nie przymierało głodem ani nie nabawiło się jakieś strasznej choroby, wręcz przeciwnie. Ktoś kto fruwał pod sufitem przez pół wieczoru śpi tak mocno , że nawet mój stęskniony całus nie jest w stanie go obudzić. Nie oszukujmy się, dzieci nie zawsze są pogodnymi, grzecznymi aniołkami. Czasami ktoś je podmienia na męcząco jęczące marudne buły, które z równowagi wyprowadza wszystko. Daje więc Staśkowi prawo do złego humoru ale muszę mieć dużo siły aby sp...