Przejdź do głównej zawartości

Idź do taty.

Czyli matka ma wychodne. Należy się każdej z nas, co jakiś czas. Nic złego się nie stanie jak na jeden wieczór porzucisz obowiązki matki Polki i pójdziesz w świat. Niby to nic złego ale przynajmniej ja mam zawsze uczucie wyrzutów sumienia, że może nie powinnam, że może lepiej jak zostanę w domu z dzieckiem, że może jestem złą matką, bo wychodzę. No ale jak już wyszarpię dla siebie kilka godzin, to szkoda z tego nie skorzystać. Kiedy wracam oczywiście okazuje się, że dziecko ma się dobrze. Wcale nie płakało non stop pod moją nieobecność, nie przymierało głodem ani nie nabawiło się jakieś strasznej choroby, wręcz przeciwnie. Ktoś kto fruwał pod sufitem przez pół wieczoru śpi tak mocno , że nawet mój stęskniony całus nie jest w stanie go obudzić.

Nie oszukujmy się, dzieci nie zawsze są pogodnymi, grzecznymi aniołkami. Czasami ktoś je podmienia na męcząco jęczące marudne buły, które z równowagi wyprowadza wszystko. Daje więc Staśkowi prawo do złego humoru ale muszę mieć dużo siły aby sprawnie działać w jego kapryśnych momentach, dniach kiedy wstaje lewą nogą, w godzinach czarnej rozpaczy czy białej gorączki. To te dni, kiedy dziecko jęczy i płacze od rana do nocy a Ty zastanawiasz się czy czasem zaraz nie nastąpi interwencja sąsiadów :-) . Kiedy wychodzę, pozwalam sobie zatęsknić i naładować baterie. Podobno szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Zgodnie z tą teorią przemęczona mama to niezadowolone dziecko. Niezadowolone dziecko to przemęczona mama i mogłabym tak w kółko.



;-)


Rozłąka na polu mama dziecko to plus dla relacji tata -dziecko , babcia-dziecko , ciocia-dziecko etc. Taka jestem wspaniałomyślna, że pozwalam na pielęgnację tychże relacji, dlatego w sobotę padło hasło : Stanisław, idź do taty. Teraz jest mi miło wychodzić ale dobrze pamiętam swoje pierwsze wyjście. Pożegnań nie było końca a potem cały wieczór dobra mina do złej gry i zerkanie na telefon. Przy pierwszej okazji zwiałam do domu taksówką, bo czy aby na pewno wszystko ok? To co w czasach bezdzietnych było naturalne, czyli np. piątkowe wyjście na miasto dziś jest już poważnym przedsięwzięciem. O ile sprawa jest całkiem prosta podczas wyjścia w pojedynkę jednego rodzica o tyle wspólne wyjście wymaga zaangażowania osób trzecich, ale z dobrą organizacją wszystko jest do ogarnięcia. Nie ma przyjemniejszej rzeczy od spędzenia wspólnej, rodzinnej niedzieli po spędzeniu wychodnej soboty!

I na koniec złota rada, którą dostałam od bardzo mądrej osoby. Nie myśl o dziecku kiedy wychodzisz, nie martw się o nie, bo ono to wyczuwa i tęskni przez co takie wyjście może być nieprzyjemne dla dwóch stron. No okej ładnie brzmi , ale telefon i tak cały czas jest pod ręką. (W razie jakby wydarzył się nie do opanowania płacz z tęsknoty za mamą, albo inna klęska żywiołowa , a wiadomo? )

Komentarze

Prześlij komentarz