Urlop macierzyński. Ktoś kto połączył ze sobą te dwa słowa musiał mieć niezłe poczucie humoru. Nie lepiej byłoby ten czas nazwać macierzyńską przerwą techniczną od normalnego życia albo macierzyńskim rokiem niewyspania? Albo jakkolwiek inaczej, ale żeby urlop? Serio? Na urlopie macierzyńskim dress code jest jeden, ma być wygodnie. Moim ulubionym outfitem stały się leginsy i bluza. Czasami szalałam i zakładałam sobie bluzkę ze złotą nitką albo jakimś cekinem. Żebym ładniej wyglądała z marchewką na rękawie. Żeby czuć się lepiej w każdym kolejnym dniu świstaka codziennie starałam się pomalować. A jeśli już się tak stało, że byłam pomalowana i w bluzce ze złota nitka w jednym dniu , to śmiało mogłabym wybrać się na konkurs miss matek na macierzyńskim 2017.A przynajmniej się tak czułam. Z miss Ziemi działdowskiej się nie udało , to może tym razem ? No chyba że tylko ja tak miałam i cała reszta wygląda na co dzień lepiej. Oby nie. Z piciem zimnej kawy jakoś nie do końca ...
Troski i radości dnia codziennego w pigułce.